W miniony czwartek o. Leonard Bielecki przedstawił nam kolejny owoc Ducha Świętego – czystość. Kojarzona jest ona często ze sferą erotyczną, podczas gdy w rzeczywistości ma szersze znaczenie i obejmuje serce wolne od grzechu czy egoizmu. Jak pisał Jan Paweł II, „Źródło czystości – ale także i nieczystości moralnej – w najpierwszym i najogólniejszym tego słowa znaczeniu widzi Chrystus w sercu, wewnątrz człowieka”.
Ks. Marek Dziewiecki definiuje czystość jako stan, w którym osoba jest nieskończenie ważniejsza niż przyjemność. Z kolei według Katechizmu Kościoła Katolickiego „czystość oznacza osiągniętą integrację płciowości w osobie, a w konsekwencji wewnętrzną jedność człowieka w jego bycie cielesnym i duchowym”. Ma ona wymiar teologiczny (relacja do Boga), osobisty (relacja do samego siebie) oraz społeczny (relacja do innych). Czystość jest też wyrazem podziwu i czułości wobec drugiej osoby. Kładzie ona akcent na fakt, że uczestniczymy w Bożej miłości. Z czystości wypływa też wstyd, który jest okazaniem szacunku wobec tajemnicy seksu.
Dziś można odnieść wrażenie, że seksualność została utożsamiona z miłością i niestety coraz częściej wymyka się ona spod kontroli. W ryzach może ją utrzymać jedynie człowiek szczęśliwy – kochany i potrafiący kochać. Czy zatem dzisiejszy świat cierpi na deficyt miłości?