Tym razem na spotkaniu biblijnym rozważaliśmy fragment Ewangelii według św. Mateusza przewidzianą na Święto Objawienia Pańskiego, potocznie zwane Świętem Trzech Króli. Nie wiadomo do końca, czy było ich rzeczywiście trzech. Liczba ta oznacza w Piśmie Świętym pełnię, jedność i komplementarność. Ewangelia nie wspomina też o żadnych królach – greckie słowo „magoi” oznacza mędrców. Królami przyjęło się ich nazywać w nawiązaniu do proroctw Starego Testamentu:
Królowie Tarisz i wysp przyniosą dary, królowie Szeby i Saby złożą daninę. I oddadzą mu pokłon wszyscy królowie, wszystkie narody będą mu służyły…”(Ps. 72(71) 10-11)
„ pójdą narody do twojego światła, królowie do blasku twego wschodu(…) Zaleje cię mnogość wielbłądów – dromadery z Medianu i Elfy. Wszyscy oni przybędą ze Saby, zaofiarują złoto i kadzidło, nucąc radośnie hymn na cześć Pana.” ( Iz 60, 3. 6)
Ale bez względu na to, kim byli, najważniejsze jest to, co dokonało się w ich życiu – objawił im się przecież sam Chrystus. Jedno spotkanie zmieniło całe ich życie. Ale to spotkanie poprzedzała daleka droga w nieznane, w którą udali się, nie zważając na ryzyko utraty autorytetu. Drogowskazem była z kolei gwiazda, która w pewnym momencie zniknęła im z oczu. Wtedy to, uparcie dążąc do wytyczonego celu, nie zawahali się zapytać Heroda o drogę.
Czy potrafimy jak oni podążać za właściwą gwiazdą i w razie potrzeby zapytać o drogę? Czy wybieramy jedyne właściwe światło, jakim jest Chrystus? Wszak objawia On się każdemu z nas, bez względu na to, kim jesteśmy.