Posted by on 31 sierpnia 2018

Odwiedzić miasto świętego Franciszka i lepiej poznać patrona naszego duszpasterstwa. Zobaczyć toskańskie miasteczka położone wśród wzgórz i winnic. Spać w namiotach, a wieczorami grać na gitarze wśród koncertu włoskich cykad – taki był plan naszego letniego wyjazdu do Włoch.

W sierpniowy wieczór wsiedliśmy do trzech busów i wyruszyliśmy na długo wyczekiwane, wielki włoskie wakacje. Po nocnej trasie przez Niemcy, wschodzie słońca, który przywitał nas nad Alpami i przejeździe przez włoskie góry, naszym oczom ukazało się jezioro Garda. To tam spędziliśmy sobotnie popołudnie, odpoczywając po trudach podróży, kąpiąc się w ciepłej wodzie i podziwiając uroki okolicznych miasteczek z pięknymi ruinami zamku.

W niedzielę odwiedziliśmy Florencję – stolicę Toskanii z majestatyczną katedrą Santa Maria del Fiore. W kolejnych dniach ruszyliśmy śladami św. Franciszka. Najpierw zobaczyliśmy Sanktuarium La Verna – miejsce, w którym święty z Asyżu otrzymał stygmaty. W kamiennym klasztorze położonym na stoku góry Penna można naprawdę poczuć obecność Boga.

Następne dwa dni spędziliśmy w Asyżu. Ojciec Leonard był naszym niezastąpionym przewodnikiem. Oprowadził nas po wszystkich miejscach ważnych dla św. Franciszka. Zobaczyliśmy dom (obecnie małą kapliczkę), w którym święty przyszedł na świat i miejsce, w którym Bóg poprosił Go o odbudowanie Kościoła. Chodziliśmy wąskimi kamiennymi ulicami, którymi kiedyś spacerował św. Franciszek.

Oprócz miasta (z którego murów rozciąga się piękny widok na okoliczne wzgórza), zobaczyliśmy przepiękną kaplicę Matki Bożej Anielskiej, w której murach wciąż zachował się mały kamienny kościółek zbudowany przez świętego. Uczestniczyliśmy w mszy św. na łonie natury, którą o. Leonard odprawił dla nas w górskiej samotni św. Franciszka.

Miło wspominamy dwa kolejne dni, które spędziliśmy u polskich franciszkanów w Sinalundze. To tam oglądaliśmy wschody słońca w gaju oliwnym nad toskańskimi wzgórzami. A także integrowaliśmy się z włoskim duszpasterstwem… też działającym przy kościele Franciszkanów J Nie mogło zabraknąć wspólnego grania na gitarze i imponującej „Belgijki”.

Zwiedziliśmy też Sienę – jedno z najpiękniejszych miast w Toskanii, z którym wiąże się historia św. Katarzyny. Po wrażeniach, jakie dostarczyło nam to miasto, odwiedziliśmy jeszcze San Gimignano – malutką miejscowość położoną na wzgórzu, której charakterystycznym elementem są wysokie czworokątne wieże zbudowane przez zamożnych mieszkańców w XIII-XV w. Naszym zdaniem San Gimignano  słynie też z najlepszych lodów we Włoszech 🙂

Ostatni dzień spędziliśmy nad morzem w miejscowości Bibione położonej nieopodal Wenecji. I nawet nocny ciepły deszcz nie przeszkodził nam w podziwianiu uroków plaży o pełni księżyca.

Po wspólnym, wyjątkowo długim powrocie, zrobiliśmy jeszcze wspólne zdjęcie pod kościołem Franciszkanów. Zgodnie stwierdziliśmy, że tych dziewięć wspólnych dni minęło trochę za szybko. Zostały nam za to niepowtarzalne wspomnienia. I zdjęcia, które dziś Wam prezentujemy:

 

Posted in: Bez Kategorii
//