Posted by on 28 stycznia 2018

Na spotkaniu z o. Leonardem w miniony czwartek otrzymaliśmy kolejną porcję odpowiedzi na nurtujące nas pytania, które zostały wybrane z wirtualnej „skrzynki”.

Czym różni się stały spowiednik od kierownika duchowego?
Czy warto poszukać dla siebie stałego spowiednika?
I czym kierować się w jego wyborze?

Nie każdy, kto kieruje naszym rozwojem duchowym musi spowiadać. Co więcej, może to być osoba świecka – na przykład rodzice czy dziadkowie. Te dwie funkcje mogą być połączone w jedno, w takim przypadku spowiedź przybiera formę dłuższej rozmowy.

Stały spowiednik nie jest potrzebny do zbawienia. Osoby, które zmagają się z dużymi trudnościami – o poważnych skrupułach, dręczone przez demony, kobiety które dokonały aktu aborcji powinny spowiadać się u wybranego kapłana. W innych przypadkach nie ma takiej konieczności, ale jest to duży komfort dla penitenta. Ksiądz, który zna naszą historię, jest zaznajomiony z okolicznościami w jakich żyjemy – dotyczących rodziny, pracy itd.

W wyborze stałego spowiednika kierujmy się jego dostępnością czasową i mądrością. Pamiętajmy jednak, że łaska Boża działa w sakramencie spowiedzi niezależnie od tego, kto nas spowiada.

Dlaczego w Modlitwie Pańskiej jest werset:
„i nie wódź nas na pokuszenie”?
Czy Bóg może wodzić na pokuszenie?

Niedawno duże poruszenie wprowadziło zajęcie się tym tematem przez papieża Franciszka. Zasugerował on, by werset znanej modlitwy Ojcze Nasz zastąpić słowami „i nie pozwól, byśmy ulegli pokusie”. Problem nie leży w tekście, ale w jego rozumieniu. Słowa „i nie wódź nas na pokuszenie” oddają ścisły sens tłumaczenia greckiego. Można to ująć inaczej, jako „nie doświadczaj nas” bądź „nie prowadź nas ku próbie, pokusie”.

Zagłębiając się w temat, zapoznaliśmy się co w tej sprawie mają do powiedzenia Ojcowie Kościoła. Zdaniem Orygenesa, Bóg nie chce abyśmy weszli w pokusę. Jest ona nam dana po to, żebyśmy odkryli pragnienia i pożądliwości własnego serca. Idąc dalej, czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego: grzechy są skutkiem naszego przyzwolenia na grzech, a nie samej pokusy. Koncentracja na niej ją wzmacnia – człowiek sam może doprowadzić się do takiego stanu, że upadnie. Tylko opierając się na Bogu i łasce jest w stanie się oprzeć pokusie.

Czym zajmuje się trzeci zakon franciszkański?
Kto może do niego wstąpić?

Święty Franciszek nie chciał zakładać zakonu. Jego sposób życia był tak pociągający dla innych, że chcieli żyć tak jak on – tak powstał pierwszy zakon. Drugi zakon żeński – klarysek – został założony przez św. Klarę, naśladowczynię jego cnót. Dla tych, którzy nie mogli porzucić rodziny i dotychczasowych obowiązków, św. Franciszek założył zakon dla świeckich. Mogą do niego wstąpić ochrzczeni katolicy, którzy przyjęli sakrament bierzmowania, stanu wolnego – kawalerowie i panny, wdowcy i wdowy, a także osoby żyjące w związku małżeńskim sakramentalnym, klerycy, księża i biskupi.

Formacja wstępna w zakonie trwa 6 miesięcy, nowicjat – rok. Zakon ma swoją odrębną regułę, na którą składa się śluby. Świeccy franciszkanie zobowiązani są między innymi do angażowania się w życie Kościoła, codzienny pełny udział w Mszy świętej, odmawianie brewiarza, przynajmniej raz w miesiącu przystępowanie do spowiedzi.

Tercjanie składają śluby ubóstwa i czystości serca – rozumianej jako powściągliwego używania daru płci, który ma zastosowanie w każdym stanie cywilnym, również małżeństwie.

Czy skoro Bóg nie ma płci, to czy można go sobie „wyobrażać” jako Boga-kobietę-matkę, szczególnie jeśli osoba ma złamaną relację z ziemskim ojcem?

Bóg daje nam się poznać jako ojciec, który kocha także miłością matczyną. Pięknie obrazuje to Rembrandt w swoim obrazie o powrocie syna marnotrawnego, którego przytula postać z dwoma różnymi rękoma: męską i żeńską.

Miłosierdzie Boże ujmowane jest w Piśmie Świętym poprzez dwa słowa – wierność oraz łono kobiety. Możemy miłość miłosierną porównać do wzruszenia matki, gdy rusza się dzieciątko w jej łonie.

W sytuacji gdy ktoś ma bardzo trudne relacje z ziemskim ojcem, trzeba uświadomić sobie, że Bóg kocha jak dobry ojciec. Miłość ojcowska potrafi być niezwykle czuła i delikatna. Pan Bóg stwarzając mężczyznę stworzył go do pięknej miłości, i mężczyźni są do takiej miłości zdolni.

Czy katolik może być bogaty?
Jak odeprzeć zarzut o hipokryzji Kościoła w sprawie bogactwa?

Pan Jezus nie mówi, że nie można być bogatym; pieniądz jest od Boga, czyli jest dobry. Kościół nie potępia bogactwa, ale ostrzega, że nie jest to łatwe. „Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego. Gdy uczniowie to usłyszeli, przerazili się bardzo i pytali: Któż więc może się zbawić? Jezus spojrzał na nich i rzekł: U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe” (Mt 19, 24). Problem nie polega w ilości posiadanych dóbr, ale w intencji serca.

Niektórzy utożsamiają Kościół z instytucją charytatywną, podczas gdy ma on przede wszystkim misję zbawczą. Niestety, przypadki księży żyjących ponad stan są bardzo bolesne. Sytuacja nie jest jednak zero-jedynkowa: czasem ksiądz otrzymuje w prezencie np. drogi zegarek – nie nosząc go, obrazi ofiarodawców, zakładając narazi się na komentarze. Jeśli sprawą zajmą się media, nie zawsze ukażą ją obiektywnie.

Posted in: Bez Kategorii
//