Jest pomostem pomiędzy Bogiem i człowiekiem. Jest również sztuką czekania, ponieważ wszystko ma swoje miejsce i czas. Modlitwa, bo to o niej mowa, była tematem naszego ostatniego spotkania z ojcem Leonardem.
„Tak długo się nie modlisz, jak długo jeszcze liczysz na własne siły” – powiedział kiedyś ksiądz Pawlukiewicz. A o tym, jak wielka jest moc modlitwy, można przekonać się podczas egzorcyzmów. Jak podkreślił ojciec Leonard, przy uwalnianiu opętanych dla egzorcysty ważna jest świadomość, że tuż obok jest Pan Jezus. Podobnie, jak kiedyś w łodzi podczas burzy, także teraz to On panuje nad sytuacją.
Aby lepiej skupić się na modlitwie, warto jest uświadomić sobie, że jest to po prostu rozmowa z Przyjacielem. Można wyobrazić sobie, Pan Bóg siedzi obok, odpowiada i z uwagą wsłuchuje się w nasze słowa. Może nawet Ty i On trzymacie w ręku kubek herbaty? Nie potrzeba oficjalnych formułek, a najważniejsza jest autentyczność. Gdy brakuje słów, czasami lepiej jest po prostu wspólnie pomilczeć.
Modlitwa może być solidnym fundamentem dla codziennego życia. Pan Jezus spędził wiele nocy i poranków, rozmawiając z Ojcem. Następnie wychodził do ludzi, uzdrawiał ich, nauczał i pokrzepiał. Prowadził też trudne rozmowy z faryzeuszami. Modlitwę można porównać do zakorzeniania się w Bogu. A „drzewa, które głęboko zapuściły korzenie, nie łamią się, nie dają się obalić żadnym powiewem myśli” – pisał Jan Chryzostom.
Dopiero po śmierci zobaczymy wszystkie skutki naszych modlitw. Bo pewne jest, że czas spędzony z Bogiem zmienia na lepsze jakiś realny kawałek świata. Któż wie, jak wiele wymodliły już dla nas starsze osoby, przychodzące każdego dnia do kościoła i mruczące pod nosem kolejną „zdrowaśkę”.